Długa wycieczka, prawie 7h jazdy z Warmii na Pogórze Śląskie i jesteśmy wieczorem na miejscu. Jeszcze gdzieś w oddali widać było szczyty Beskidów, fajnie znów zobaczyć góry (z odległości, więcej nie potrzebuję :P). Ewa L. znalazła świetną agroturystykę, wspaniałe warunki i sporo miejsca dla nas i pieseczków, więc pierwszy wieczór spędziliśmy w kameralnym 8-osobowym gronie, nie spodziewając się pogromu jaki czeka nas na zawodach.
No ale do brzegu – Working Testy. Chyba nie było jeszcze w Polsce dwóch testów w dwa dni, zwykle wygląda to tak, że jednego dnia są dwie klasy i drugiego dwie klasy, ewentualnie jednego dnia WT a drugiego trening, albo – jak ostatnio – jednego dnia WT a drugiego WT Team. W Chybiu zostały zorganizowane dwa osobne Working Testy.
Sędziowie przyjechali z Węgier, Zsolt Böszörményi i Péter Yandó. Sędziowie z najwyższej półki jeśli chodzi o sędziowanie, zadania wymagające i trudne a ocenianie surowe, ale sprawiedliwe. Zsolt sędziował nas na IWT, Peter na ostatnich WT we Wrocławiu u którego Foreścik dostał o ile dobrze pamiętam dwa soczyste zera.
Przyjechaliśmy na teren z samego rana, od 7:30 odbywała się rejestracja zawodników a ok 8 uroczyste rozpoczęcie i poszli…gdzieś na groble. Teren zawodów to stawy rybackie, poprzecinane groblami, mniejszymi i większymi łąkami, z krótszą i dłuższą trawą, jakieś mniejsze i większe zadrzewienia... no istny raj dla retrievera.
W porannej grupie startowały psy z klasy E i S, czyli początkującej i najwyższej, natomiast klasy L i M startowały po objedzie – w oba dni tak samo. Tak zostało to ustalone przez organizatorów, żeby w grupie i porannej i popołudniowej startowała podobna ilość zespołów.
I zwykle w moich relacjach w tym miejscu pojawia się bardziej lub mniej szczegółowy opis zadań. Dziś jednak tak nie będzie, bo ile można pisać w kółko o tym samym. Będzie nieco inaczej – o różnicach w klasach i budowaniu zadań dla każdej z klas na jednym obszarze. A czasem niewielki szczegół robi różnicę. Zadań opiszę kilka, nie widziałam wszystkich dokładnie.
Pierwsze moje zadanie było u Zsolta, więc od niego zacznę. W tym zadaniu kluczową rolę odgrywał teren. (to jest zadanie 3 z soboty – link do wyników będzie gdzieś na końcu). Pod opisem zadań w poszczególnych klasach znajduje się mój piękny obrazek poglądowy ;)
Klasa E miała marking ze strzałem a następnie memorka podłożonego w to samo miejsce, również ze strzałem. (wg obrazka – szary helper 1 strzela i rzuca marking w ten zaznaczony na żółto obszar, a później podkłada tam memorka))
Klasa L miała jeden marking w to samo miejsce a drugi na łąkę. Różnicę w zadaniach widać a kąt między markingami był niewielki. (wg obrazka – szary helper 1 strzela i rzuca marking w obszar zaznaczony na żółto, po nim czarny helper 2 rzuca marking w obszar zaznaczony na czerwono)
Klasa M miała blind i marking – w takiej samej konfiguracji helperów (szary helper 1 strzela w stronę obszaru zaznaczonego na żółto, czarny helper 2 strzela i rzuca marking w obszar zaznaczony na czerwono)
Klasa S – niby to samo zadanie co w M, ale helper strzelający do ‘blinda’ nie stał już przy rowie, tylko też na łące i strzelał w las (wg obrazka, czarny helper 1 strzela w stronę żółtego obszaru, czarny helper 2 strzela i rzuca marking).
W każdej z klas najpierw psy były wysyłane do lasu, później na łąkę (ofc. bez klasy E, ona dwa razy biegała do lasu). Ten niebieski zygzaczek na obrazku to taki ok metrowej szerokości rów.
Foreścik zrobił to zadanie jakby wiedział wcześniej gdzie leży blind...dostaliśmy maxa, czyli 20 pkt.
W klasie E zadanie polegało na tym, żeby po widocznym dla psa markingu na łąkę odwrócić się o 180st i podejść pod górkę(groblę). Po wejściu na górkę pada kolejny marking, tym razem na wodę.
W klasie L jeden marking był rzucany na groblę, drugi do wody i tak jak w E – podejście z psem przy nodze pod górkę, a później wysłanie najpierw na groblę, później po marking w wodzie.
W klasie M było niemal tak samo jak w L, jednak helper rzucający dummy na groblę stał już nieco dalej, a po rozpoczęciu podchodzenia pod górkę padał jeszcze jeden, dodatkowy strzał i marking na wodę. W tym zadaniu większość zer która wpadła, była właśnie za chodzenie przy nodze, psy miały tendencję wyrywania do przodu i wyprzedzania przewodnika. Psy, które wyprzedzały i nie zwracały uwagi na przewodnika – zostawały z zerem, a te które szły ładnie, albo było widać, że mimo iż o ten krok są za daleko, to dalej pilnują przewodnika – były dalej w grze.
Klasa S nie miała takiego zadania, my mieliśmy blinda i marking z wody pod niewielkim kątem do siebie, który mnie pokonał – Forest kompletnie nie słuchał komend po wejściu do wody, finalnie przyniósł nie tego damisia po którego został wysłany i wpadło nam zero.
Pierwsze zadanie u Petera było również bardzo fajnie rozbudowywane dla poszczególnych klas na jednym terenie. Każda z klas startowała z tego samego kierunku, tylko z różnych odległości. Helperzy robili nagankę między drzewami i…
dla klasy E na grobli były podłożone 2 blindy w terenie zaznaczonym na żółto.
dla klasy L na grobli były 2 podłożone blindy w terenie zaznaczonym na żółto, a po nagance padał marking na prawo (zaznaczone na czerwono). Najpierw trzeba było przynieść blinda z naganki, później marking.
dla klasy M na grobli były 2 blindy, z czego przyniesiony miał być jeden, na końcu naganki był rzucony marking który był tylko rozproszeniem (zbierał go helper – marking zaznaczony na niebiesko), a psy biegły jeszcze po blinda (zaznaczonego na czerwono)
dla klasy S na początku naganki był rzucony marking (rozproszenie zebrane przez helpera – w miejscu w którym dla M był blind – zaznaczone na czerwono), z grobli był do zebrania jeden blind i drugi blind w linii za rozpraszającym markingiem (zaznaczone na zielono).
Foreścik za to zadanie złapał 16 punktów, blind z naganki okazał się bardzo łatwy, jednak rozpraszający marking na tyle go rozproszył że kilka razy musiałam go popchnąć do biegnięcia dalej, ale jak już przebiegł ten newralgiczny punkt, to juz było z górki.
Klasa E miała indywidualnie z 2 pojedynczymi markingami.
Klasa L miała w parze, również z 2 pojedynczymi markingami dla każdego psa.
A klasa M i S miała w zasadzie to samo zadanie (w klasie M 3 psy, w klasie S dwa psy – bo tyle startowało) – dla każdego z psów blind i marking.
Kiedyś walkup był dla mnie najgorszym rodzajem zadania...teraz chyba jednym z bardziej ulubionych. Za to zadanko Foreścik zgarnął 19 pkt.
Pierwszy dzień zakończył się lekkim pogromem, zer posypało się multum. U mnie - za brak kontroli nad psem w wodzie, u innych - szczerze mówiąc nie wiem. Jak spojrzycie na wyniki to zera są rozłożone równomiernie po wszystkich zadaniach.
Przypomnę to jeszcze słowa sędziów przez rozpoczęciem zawodów - tak moimi słowami, bo ja tez to często powtarzam. Praca przy nodze to 70% sukcesu.
Niestety, mamy tendencje do tego, żeby tą pracę odpuszczać, bo 'jakoś to będzie', tylko trochę krzywo, tylko trochę odchodzi i skupiamy się na tym żeby wysłany po tego dammika pobiegł i znalazł. Praca przy nodze to nie tylko chodzenie, to również dobre ustawienie do wysłania, to spokój - finalnie to pies musi się pilnować żeby być przy nodze a nie my psa, wtedy przychodzi spokój u przewodnika, a spokojny przewodnik to spokojniejszy pies :) takie błędne koło. Więc moi drodzy, na spacerkach nie tylko bieganie i rzucanie, ale piesek do nogi i łazimy - po krzaczkach, przez pokrzywy, po nierównościach - nie poprawiając psa co chwilę, nie kontrolując go, nie gadając non stop. To ma odzwierciedlać sytuację z polowania, więc wyobraź sobie, że w rękach masz broń, skradasz się gdzieś i obserwujesz dookoła czy jakiś ptak, czy inny damiś nie wyskoczy - nie możesz się wtedy skupiać na psie, a pies nie może ci w tym przeszkadzać.
Klasę E zaliczyło 3 z 11 psów, z czego wygrała z judges choice Marysia Czechowicz z flatką Sky (tak, ta sama której wyprawę na flacie wt udostępniałam kilka dni temu).
Klasę L zaliczyło 2 z 11 psów, wygrała z judges choice Anna Łuczak z labkiem Tycią
Klasę M zaliczył 1 z 3 psów, wygrała z judges choice Svitlana Zgonnik z Ukrainy ze swoim tollerem
Klasy S nie zaliczył nikt, czyli 0 z 2 a judges choice sędziowie obdarowali Władka Hoffa i labka Tonego.
wyniki: Klasa E, Klasa L, Klasa M, Klasa S
Pierwszy dzień, już standardowo w Chybiu, zakończył się dużym wspólnym grillem na strzelnicy myśliwskiej.
Z tego dnia nie mogę porównywać zadań różnych klas, bo zmęczenie wygrało i po porannej grupie wracaliśmy do domu. Więc tylko tak skrótowo.
Pierwsze zadanie wydawało się łatwe, ale czarny piesek nie dał się przepchnąć dalej z miejsca zebranego markingu i nie dałam rady doprowadzić go do blinda. Utrudniał teren, nie widać było miejsca gdzie upada marking, mimo to czarny znalazł go szybko, natomiast blind był już bardzo daleki...no i nie poszło, wpadło 0.
Kolejne zadanie to walkup, czyli podchód, w 3 psy na raz, dla każdego jeden daleki marking w wyższą trawkę - no lubimy takie zadanka, więc 20 pkt.
Trzecie zadanie blind i marking – blind z wody/bagienka, marking z trzcin. Blind poszedł pięknie, na markingu oboje się trochę pogubiliśmy i straciliśmy punkty, wpadło ich 16.
A ostatnie zadanie lepiej zakryć ścianą milczenia. Najpierw helper źle rzucił marking do wody, dummy wylądowało w nie tym stawie co miało, co utrudniło Forestowi zrobienie tego zadania, mimo że sędzia pozwolił je powtórzyć. Czarny piesek widzedział lepiej, więc toczyliśmy walkę o jakiekolwiek punkty. Ciężko było go przekierować z miejsca gdzie spadł źle rzucony dummik do miejsca gdzie był blind – ale w bólach daliśmy radę. Drugą część zadania stanowił marking, który poszedł już bardzo łatwo. Dostaliśmy za to zadanko całe 4 punkty, chociaż spodziewałam się że mogę być aż 2 ;). To zadanie potwierdziło, że ze słuchaniem komend w wodzie to Foreścik ma mocno nie po drodze...
Drugi dzień podsumuję tylko wynikami w poszczególnych klasach:
Klasy E nie zaliczył nikt z 13 psów, judges choice trafiło w ręce Natalii Klemens i jej Tollera
Klasę L zaliczyła jako jedyna z 9 psów Ania Łuczak z Tycią (tak jak w sobotę), jch trafiło do Michaliny Stonogi i jej flata
Klasę M z 5 psów zaliczył tylko Krzysztof Gostyński ze swoim labkiem Gato, a jch dostała Andrea Simonikova z labkiem
Klasy S nie zaliczył żadnej z 3 psów, jch trafiło do Piotrka Szarowicza i jego Rosy.
Te zawody można by podsumować jako festiwal zer. Jednak nie były to zera za nic, sędziowanie było surowe, ale sprawiedliwe a zadania mi osobiście bardzo się podobały.
WYNIKI: Klasa E, Klasa L, Klasa M, Klasa S
W tym miejscu składam podziękowania dla organizatora – Piotra Szarowicza za ogarnięcie tego wszystkiego, w pojedynkę to naprawdę duży wyczyn; wszystkim helperom i sekretarzom, bo bez was też by się Piotrowi nie udało tego dopiąć.
Sędziom Zsolt Böszörményi i Péter Yandó, że chcieli przyjechać ponownie do Polski, za 2 dni ciężkiej pracy i super zadania.
Oraz wszystkim starym i nowym znajomym za spotkanie i wspólną zabawę. Wielkie gratulacje dla zwycięzców, bo skończenie tych zawodów bez zera to już był duży wyczyn. I dla wszystkich zadowolonych z punktów które uzyskali, bo oprócz zaliczenia danej klasy, te punkty też dużo mówią o waszej wspólnej pracy.
Do zobaczenia na kolejnych WT w Wiskitkach
KaMi:)
Zdjęcia różnych autorów, którzy nie posądzą mnie o kradzież :P