19-20 czerwca odbyły się Working Testy w Bolkowie, organizowane przez ZKWP w Legnicy, Joanne i Sebastiana, sędziowane przez Martina Incedi z Czech. Przy okazji polecam, jeśli ktoś chciałby zacząć przygodę z tym sportem a jest z okolic Wrocławia - Joy for Dogs.
Nasz pierwszy start na WT odkąd zaczęła się pandemia. Dwa dni, sobota i niedziela, w poniedziałek trening. Pierwsze wrażenie, jak przyjechaliśmy na teren zawodów i zobaczyliśmy mnóstwo ludzi z psami - kto to jest...same nowe twarze...No nic dziwnego, skoro minęło tyle czasu od ostatnich zawodów, a ludzie przecież ćwiczą, pojawiają się nowe fajne psy - to i klasa E pęka w szwach. Fajnie :) Super :) Oczywiście wszystkich imion nie pamiętam, bo się nie da :P Ale bardzo miło było poznać tyle nowych osób, dodatkowo spotkać starych wyjadaczy, tzn. znajomych, zarówno z Polski jak i z Czech, a w niedzielnych klasach nawet Niemcy startowali. Wielki ukłon dla organizatorów, wszystko było dopięte na ostatni guzik. Temperatura nas nie rozpieszczała, nie mam pojęcia ile stopni było, ale przynajmniej o 15 za dużo, stanie przez chwile na słońcu powodowało stróżki potu wszędzie i mroczki prze oczami, dlatego tym bardziej szacun dla Sebastiana który przez oba dni był głównym miotaczem, Martina który musiał przy takiej pogodzie myśleć jakie zadania zrobić i Natalii, która w roli sekretarza cały czas stała przy Martinie i tłumaczyła na nasz język zadania. Brawa dla absolutnie wszystkich zawodników i ich psów, że mimo takiej pogody daliśmy wszyscy radę. Szczególny podziw, i nie powiem, również zazdrość...dla Michaliny (mam nadzieję że nie pomyliłam imienia), kilkunastoletniej uczestniczki z flacikiem - zarazić się tym sportem w tym wieku to jest coś, wytrwałości dla rodziców, bo trochę to będzie kosztować - i dawaj czadu młoda :) ten świat stoi przed Tobą otworem, mocno trzymam kciuki :)
Dobra, koniec już tych ochów i achów i czas przejść do rzeczy.
To był pierwszy nasz start w klasie S, czyli tej najwyższej. Na ostatnich working testach - w Toruniu, jak ładnie zaliczyliśmy i wygraliśmy klasę M - powiedziałam że to ostatni start w tej klasie. Więc jak słowo się rzekło... tyle że pojawiły się komplikacje. Brak czasu, lenistwo itp. i właściwie nic nie ćwiczyliśmy. Później coś się obudziło (we mnie, nie w czarnym, jemu się chce ciągle i wciąż i ciągle i wciąż i...) że trzeba by było ruszyć 4 litery i 4 łapy, więc coś zaczęliśmy ćwiczyć - no ale o tym było w ostatnim poście...znowu się rozpisuję, a miałam przejść do konkretów. Wystartowaliśmy w klasie S. To, że startujemy w tej klasie dotarło do mnie na chwilę przed startem, złapałam stresa jak nigdy, a że smycz jest doskonałym przewodnikiem - możliwe że i na Foresta przeszły moje emocje. Pierwsza konkurencja - marking i blind, proste, robimy takie rzeczy z palcem w d. i nie poszło. W sumie to było najprostsze zadanie. Za sam marking dostał 10pkt, na blinda nie udało mi się go pokierować, więc w sumie za zadanie wpadło 0, więc już zawody nie zaliczone. Oczywiście WT skonstruowane jest tak, że nawet jak się nie zalicza zadania to w kolejnych też się bierze udział. Drugie zadanie to był hmmm, w sumie ciężko to opisać - walkup wzdłuż lasu, marking na łąkę i memorek w lesie który był rzucony podczas walkupu, gdzie tego miejsca kompletnie nie widać...no ale poszło fajnie- 18/20pkt. Trzecim zadaniem był markig w lesie - las piękny, dębowy, dużo dębowego nalotu i...od cholery jeżyn... ładnie mu poszło 18/20. I ostatnie zadanie - blind w lesie, trochę moje kierowanie psem nie jest idealne, ale wyszło to dość dobrze 14/20. W sumie 50/80 pkt. Moim zdaniem to jest na prawdę super wynik, oczywiście szkoda tego pierwszego zera, bo gdyby...zawsze można tak gdybać. Zero to zero. Poniżej wyniki (Forest to ten z nr 2 - BARGHEST)
Gratulacje dla zwycięzców i dla zadowolonych. Będę mało obiektywna, ale wielkie gratki dla Flippa, w końcu brat :) 2miejsce i Jch :) oczywiście w klasie S.
Wieczorem 'wieczorne polaków rozmowy' no...nie tylko Polaków, bo taki jeden Czech też tam był :P A w poniedziałek trening. Nie powiem, trochę mi się oberwało za moje zaległości od Martina, ale to był ten motywujący opr, zaczęłam robić coś więcej i nieskromnie powiem że w krótkim czasie już widzę rezultaty. Dzięki Martinku :)
W zeszłym, mocno pandemicznym roku dostałam propozycję żeby pojechać na International Working Test jako pies zapasowy/awaryjny, czyli jakby któremuś (tfu tfu) psu albo przewodnikowi stało się coś co uniemożliwia dalszy start, to wkraczam ja...cała na czarno xD.
Ale najpierw w telegraficznym skrócie czym jest to całe IWT. Są to prestiżowe zawody dla retrieverów, organizowane raz w roku. Startuje się w 3 psiowo-ludzkich zespołach. Na takie zawody mogą jechać najlepszy psy z danego kraju. U nas nie ma kwalifikacji - jeszcze, bo w tym tempie jak się u nas ten sport rozwija - kwalifikacje pojawić się muszą, ale póki co nie mamy tyle psów w klasie S żeby były. Są to zawody, na które każdy kraj który ma swój związek kynologiczny związany z FCI może zgłosić max 3 reprezentacje kraju, każda drużyna ponad tą normę może się zapisać jako free team i od losowania zależy czy będą brali udział czy też nie. Zawody, analogicznie jak WT odbywają się na sztucznych aportach dummy, z tą różnicą, że nie ma tam podziału na klasy - poziom jest jeden - ten najwyższy. (aż pocą mi się ręce gdy to piszę, bo nie myślałam, że kiedyś w takich zawodach będę miała szansę wystartować). W zeszłym roku przez pandemię IWT zostało odwołane, w tym roku miały być bodajże w maju, ale zostały przesunięte na koniec sierpnia - 20-22.
Tak jak zaczęłam już pisać, dostałam propozycję, na którą się zgodziłam, żeby być 4tym psem w takim zespole w minionym 2020 roku, w tym roku okazuje się że drużyna ma wyglądać tak samo, ALE dostałam korzystniejszą propozycję dla mnie. Któregoś pięknego słonecznego maja zadzwonił do mnie Grzegorz, który ma brata Foresta pracującego że hej...że chciałby żebym była z nim w drużynie - nie jako pies zapasowy, tylko w drużynie. W DRUŻYNIE!! Ekhm... ktoś by się nie zgodził? :) Ja nie miałam wątpliwości, dla mnie to wielkie uznanie i wyróżnienie że jestem w takim zespole. No i tak Grzegorz zebrał drugą drużynę: Chilli, Flipper i Forest, plus Cuki, czyli czwórka fajnie dogadujących się osób i 4 fajne psy. Szczerze - nie potrafię opisać jak bardzo się cieszę.
Oczywiście nic nie przychodzi łatwo, rzadko kiedy jest z górki, to i tu były nam rzucane kłody pod nogi przez życzliwych, czego nigdy nie zrozumiem i z jednej strony to wkurza, z drugiej jest taki żal... co takich ludzi kieruje... ja mam zapisane z tyłu głowy kilka starych sloganów typu 'karma wraca', 'nie rób drugiemu co tobie nie miłe' itp. Więc sorry, no ale, udało się, jesteśmy zgłoszeni i jedziemy doświadczać nowych wrażeń i wyzwań - już za niecały miesiąc!! Nowy rozdział, tabula rasa
Z Polski startują więc dwie reprezentacje (składy poniżej na zdjęciu), jest to wydarzenie historyczne dla retrieverowego sportu w Polsce, bo są to pierwsze psy które z naszego kraju startują w tych prestiżowych zawodach. Uprasza się więc o mocne zaciśniecie w tych dniach kciuków za oba składy i puszczenie ich dopiero jak jakieś newsy w niedzielne popołudnie, 22 sierpnia się pojawią :)
Dla bardziej dociekliwych - tutaj są wszystkie informacje o IWT
Pozdro i dzięki za poświęcony czas na przebrnięcie przez moje wypociny
Kaśka