Na tegoroczne IWT pojechaliśmy swoim zeszłorocznym składem:
- Sebastian ZAGŁOBA with Chillout Zanzibar z Borowskich Stawów
- Katarzyna MICHALAK with Barghest Dark Lavondyss
- Grzegorz DUDA with Beowulf Dark Lavondyss
- Irena JURKOWSKA with Blackthorn Aquila – kierownik drużyny
TEST 6 – sędzia: Zsolt Böszörményi
To były właściwie połączone 2 testy: 6 i 4. Jeden wielki walk up, przy czym psy biorące udział w teście 6 miały do przyniesienia 3x blind, a psy z zadania 4 - 3x marking. Markingi były rzucane przez helperów idących w linii z zawodnikami z zadania 6, a blindy były podkładane za linią zawodników z zadania 4. Brzmi skomplikowanie, ale trudnością była bardzo duża odległość, wg sędziowskich pomiarów ok 180m. Nasza drużyna się tu nie popisała a sędzia pokazał jak szybko można to wyzerować. Nie mam z tego zadania filmiku, ale mam z testu 4 – do którego dojdziemy później. Wpadły nam pierwsze trzy zera, głupie zera, bo byliśmy w stanie to zrobić, ale chyba jeszcze nie weszliśmy tak naprawdę w tryb pracy i morale na dzień dobry spadło i to mocno. Ale nasza drużyna się nie poddaje i jest drużyną a nie zbitkiem przypadkowych osób więc szybko się podnieśliśmy.
Popędziliśmy na drugi koniec farmy na TEST 1 – sędzia: Anja Möller
Bardzo ciekawe i podchwytliwe zadanie. Nie można było wybierać który pies co ma robić, więc przy tłumaczeniu zadania wyszło, że blind dla Chilliego jest pod drzewem z suchymi konarami na lewo od nas, dla Foresta marking przed nami, jak się później okazało za wodą której nie było widać, a dla Flippera blind za markiniem – helper który rzucał marking strzelał też za siebie – w stronę czarno-białej tyczki, która z naszej perspektywy wyglądała jakby była z 10m za nim. Jak sędzina tłumaczyła zadanie, to powiedziała, że tyczka jest ok 40-50m za helperem, a blind jeszcze z 10m dalej – szczerze, myślałam że albo ona coś źle powiedziała, albo ja źle zrozumiałam, ale idąc na następny test zobaczyliśmy jak to wyglądało z boku i…perspektywa całkiem inna, widać było i ukształtowanie terenu i odległość między markingiem, a blindem – i to faktycznie było lekko 50m dalej. Chilli zdobył 8pkt, Forest 20, a Flipper 12. Poniżej zdjęcia z przekroju terenu oraz zrzuty z odległościami, oraz filmik kręcony już z naszej perspektywy.
Takie zadanko na buszowanie w zbożu, i tutaj też nie można było wybierać, tylko zgodnie z ustaloną podczas zgłoszeń kolejnością. Pierwszy helper przemieszczał się drogą pod lasem, gdzie 2 razy strzelił, następnie dwóch helperów na ni to łące ni to polu, w każdym razie jednolitej powierzchni z kłosowatą roślinnością prawie po kolana rzucało markingi. Chilli poszedł po marking przynosząc 17pkt, Forest po blinda do lasu – długo z nim walczyłam, myślę że jakbym miała z minutę czy dwie więcej czasu…ale wpadło nam zero, sędzina kazała go odwołać, i Flipper poszedł po drugi marking zdobywając 18pkt. Tutaj również mamy rozrysowane zadanie z odległościami i zdjęcie z pkt widzenia startujących, oraz filmik z naszego wykonania tego zadania.
Między zadaniami z południowej i północnej części BOA Farm jeździł traktorek z przyczepką, taka mini bonanza, ale była tak oblegana, że pierwszego dnia można było tylko pomarzyć. Wszystko z buta, krokomierze naszej ekipy pokazywały przynajmniej 27 tys. kroków, a jak ktoś musiał jeszcze zajść do auta, bo czasem trzeba zjeść jakieś kanapki, czy wziąć kolejną butelkę wody z samochodu (organizatorzy zapewniali tylko wodę dla psów przy każdym ze stanowisk, żeby samemu nie paść trzeba było być albo dobrze zaopatrzonym, albo skorzystać z food trucka z cenami nie na polską kieszeń), to nogi wchodziły głęboko w pewną część ciała. Ale nie ma tego złego, jak już dotarliśmy do kolejnej „waiting area” to już była na tyle duża obsuwa w czasie, że można było spokojnie poleżeć pod drzewem, ściągnąć sobie buty i rozejrzeć się czy akurat nie wsadzi się ręki w jakiś krowi placek.
To było jedyne zadanie tego dnia, w którym można było wybierać który pies co robi. Najpierw były rzucane 2 markingi, jeden przed nami, drugi z prawej strony. Ten pierwszy był nieco trudniejszy ze względu na teren i obserwując pracę innych drużyn widać było, że jest tam coś, co powoduje że psy mocno znosi z tego miejsca. Oprócz tego kilka suchych drzew do przeskoczenia i nierówności terenu. Trudność drugiego polegała na tym, że ledwo widoczny helper rzucał w miejscu gdzie właściwie niewiadomo gdzie to spadło, takie tam krzaczory. A wisienką na torcie był blind, niemal w linii za tym pierwszym markingiem, tyle że po wyjściu z tego trudnego terenu była już otwarta łąka, a dopiero za nim, pod jedną z kilku dużych topól, leżał sobie i czekał na psa – ponad 250m blind. Kierowanie psem na takiej odległości to już mistrzostwo świata, tym bardziej że większość czasu mało co było widać – przez drzewa gdzieś pomiędzy psem, a przewodnikiem. Tego blinda zrobiło tylko 10 z 50 psów. A jak to u nas wyglądało? Zdecydowaliśmy, że na pierwszy marking pójdzie Forest i tutaj przyszło moje zaćmienie, bo będąc niemal pewna, że jest gdzieś w okolicy miejsca gdzie spadł aport – stałam i czekałam…aż Forest wyszedł z krzaków już blisko nas…i tym sposobem wpadło kolejne 0. Po ten marking poszedł Chilli, ładnie pokonał przeszkody i z pomocą Seby zdobył 8pkt dla drużyny, a Flipper z Grześkiem zmierzyli się z tym, chyba najtrudniejszym tego dnia blindem i również udało im się wywalczyć 8 pkt. Tutaj trzeba zaznaczyć, że nawet członek zwycięskiej drużyny dostał w tym zadaniu zero – za blinda, którego u nas zrobił Flipper. Satysfakcjonujące, co? Oj taaaak :)
Dalej poszliśmy na test 4, czyli bliźniacze zadanie do testu 6, opisywałam to już przy okazji właśnie tamtego zadania. Tam były blindy, tutaj markingi. Tutaj pozostaje mi pewien niesmak. Wszystkie 50 drużyn zostało podzielonych na 6 grup, każda z grup zaczynała od innego zadania. Nasza grupa (6) od 6, grupa 5 od piątego itd. To był test nr 4, więc grupa która od niego zaczynała, po kolejnym teście trafiała na test 6, więc te blindy które mieli do zrobienia (grupy 1-4) nie miały właściwie blinda tylko memory, bo de facto już w tym miejscu były 2 ćwiczenia wcześniej. No ale tak to zostało ustawione, tak rozegrane, więc sędziowie musieli uznać, że to nie jest żadne ułatwienie, kłócić się nie będę, ale nie tylko ja to zauważyłam. Tak czy inaczej, zaczęła się już robić duża obsuwa czasowa – przed trzecim testem czekaliśmy 2,5h, przed czwartym 3,5h. W międzyczasie padały, nie tylko od nas pytania, czy można iść najpierw na ostatni test - ale padało zdecydowanie i ostre nie, nie było takiej opcji. Więc czekaliśmy i czekaliśmy…aż sędzia z 5 zadania przyjechał sprawdzić co się dzieje, bo u niego były pustki. I wtedy, już na chwilę przed wejściem na test 4 okazało się, że jednak można było iść na test 5 i wrócić – ale komunikacja między organizatorami mocno zawiodła.
Test 4 – sędzia: Ton Buijs
Tu nie ma za dużo do opisywania – walkup, w grupie z zadania 6 pada strzał, leci marking, pierwszy pies od nas biegnie po marking. Dalej walkup, za naszymi plecami podkładany jest blind, pada strzał i pies z zadania 6 przybiega po blind – i tak 3x. Chilli i Forest zaliczyli to zadanie na 6 i 16 pkt, o dziwno nasz czarny koń – Flipper miał problem, a że czas już coraz bardziej naglił, nie było opcji dłuższego wypracowania tego markingu i wpadło 0. Na filmikach nie widać tak tej odległości, ale te markingi były na ok 180m – co za tym idzie blindy również. Filmik łączy test 6 i 4.
Test 5 - Kurt Becksteiner – główny sędzia zawodów.
Spodziewałam się tutaj zadań nie do zrobienia, ale zostałam zaskoczona. Dwa markingi i blind, oczywiście z utrudnieniami odległościowymi i terenowymi…w sumie nie jestem pewna, czy Chilli po swój marking nie leciał aż do Czech ;) – na zrzucie widać granicę. Chilli zrobił marking na 20 pkt, Forest na 18 a Flipper blinda z 14 pkt. To było piękne podsumowanie tego dnia, podnoszące morale i nadzieje na dzień następny.
Ale, gdy z nas już ciśnienie schodziło po wszystkich 6 testach, ok godziny 18:30, były drużyny które utknęły w korku na zadaniach 4 lub 6 i nasze 3,5h czekania przy tym to był pikuś. Po godzinie 20 (a o 20 miała się rozpocząć uroczysta gala) główny sędzia i organizator przerwał oba testy, przenosząc bodajże 6 drużyn na niedzielny poranek. Jak ktoś siedział tam ponad 4h kryjąc siebie i psa w cieniu, bo temperatura była bardzo wysoka i przed swoim startem dowiedział się, że jednak nie, jednak jutro…wyobrażacie sobie tą radość? No ja też nie, radości nie było, wręcz przeciwnie.
Udało nam się tego dnia skończyć o w miarę normalnej godzinie, a i tak, zanim dojechaliśmy do hotelu, nakarmiliśmy psy i doprowadziliśmy siebie do porządku było już po 20:00. Na galę dojechalibyśmy pewnie nie szybciej niż na 21:00… a żeby wysłuchać tego co organizatorzy mają do powiedzenia i stanąć w kolejną kolejkę do stołu szwedzkiego, a następnie wrócić pewnie około północy do hotelu – zabrakło nam już siły, to jednak prawie 20 km w nogach i ponad 10 h w pełnym słońcu – na swoich kanapkach, kabanosach i wodzie. Było sporo wątpliwości czy jechać czy nie, bo w sumie wypadałoby, ale zmęczenie wzięło górę. Jak się okazało, nie tylko u nas, bo z tego co doszły mnie słuchy, na gali była może z połowa zawodników. Za to się wyspaliśmy i zregenowaliśmy :)
W niedzielę grupa 6 miała zacząć od zadania 12, kawałek trzeba było przejść, byliśmy w punkcie przed 8! W tym czasie mijał nas traktorek z zawodnikami, którzy jechali jeszcze dalej, grupka organizatorów i sędziów w autach…ale nikt nie wspomniał o tym, że trochę zmieniły się ustalenia i zrezygnowano z 2 zadań, bo kilka drużyn musi dokończyć to czego wczoraj nie zrobiła…zero informacji gdziekolwiek. Dopiero jak było po 8:00 i już było wiadomo, że coś jest nie tak, to właściwie przypadkiem podjechał jeden z organizatorów i bardzo zdziwiony, że o niczym nie wiemy, uświadomił nas, że zadania 12 i 9 dzisiaj nie ma, a nasza grupa zaczyna dzisiaj nie na północy, a na południu farmy, od zadania 7. Szczęściem w nieszczęściu było to, że w tamtą stronę nie było kolejki do bonanzy ku wielkiej uciesze Cuki, bo czuła się na tym traktorku jak ryba w wodzie.
Test 7 – sędzia: Karin Thunander
Naganka w lesie, na odcinku ok 50-60m i do znalezienia 3 blindy, które są gdzieś tam. Można było wybierać kolejność psów, więc Chilli poszedł jako pierwszy i zgarnął 18 pkt, Flipper jako drugi i 20 pkt, a Foreścik trzeci i 18 pkt. A jak mi się miło zrobiło, jak sędzina powiedziała, że bardzo ładnie pracował. Tu nie ma za dużo do opisywania – wszystko jest na filmiku.
Test 8 – sędzia: Kurt Becksteiner
Brak możliwości wyboru kolejności wykonywania aportów i Forestowi trafił się blind, którego nie miał szansy zrobić. Marking, blind i marking – ale w tym samym terenie, w którym poprzedniego dnia było zadanie nr 1, co Forestowi tym bardziej utrudniło. Woda w kształcie litery U dwa markingi rzucone, pierwszy dla Chilliego z przodu, czyli do wody, przez górkę i znowu do wody. Drugi marking nieco na prawo (w miejscu gdzie dzień wcześniej Forest miał marking). I na koniec blind przez obie wody i jeszcze hen hen do lasu. Chilli zgubił nam się trochę, bo woda ściągała, ale zadanie zaliczył na 4 pkt. Blind był dla Foresta, co było dla mnie niewykonalne, w drugiej wodzie, jak już go nie widziałam przypomiał sobie miejsce starego markingu i już na nic były moje przywoływania i przekierowywania – wiedział lepiej, no i przyniósł marking który miał przynieść Flippi – wpadło 0. Więc Flipperowi został ten masakryczny blind – i zrobił go, surowa ocena sędziego dała mu tylko 8 pkt, ale zrobił go. Forest jest dumny z brata.
Test 10: sędzia Anja Möller
Drugi raz u tej sędziny zadanie wyglądało całkiem inaczej z boku. Obserwując z "waiting area" widzieliśmy 2 długie markingi i blinda. Okazało się, że to są 3 markingi, można wybrać który pies co będzie robił, ale zostaliśmy przy głównej kolejności – po pierwszy marking poszedł Chillout na 17 punktów, Forest na drugi na 20 punktów, a marking dla Flippera był najdalszy i najtrudniejszy, chyba już zmęczenie i słońce dało się mocno we znaki, bo takie markingi dla Flipa to pikuś, a temu jednak nie podołał.
Test 11: sędzia Petra Buijs
Tutaj i ułatwieniem i utrudnieniem zarazem było wykorzystanie dokładnie tego samego terenu ale pod nieco innym kątem, co u tej samej sędziny dnia poprzedniego. Tym razem bez możliwości wyboru psa. Blind, marking, blind. Blind dla Chillouta był blisko miejsca, w którym w trzecim teście poprzedniego dnia był marking w krzaki, ale z tej perspektywy było przynajmniej widać psa. Zrobił to bardzo ładnie na 16 pkt. Drugi był Forest z markingiem, był bardzo skupiony na miejscu upadku, jednak emocje kazały mu biegać i wybiegał 12 punktów. Flipper dostał blinda, i mimo iż Grzechu się obawiał czy nie będzie go ściągać blind z poprzedniego dnia, wykonał bardzo ładnie swoje zadanie na 17 pkt.
Zakończyliśmy swoje zmagania chwilę po 13 i do godziny 18, w cieniu drzew i unikając parzącego słońca zażywaliśmy relaksu z piwkiem i cydrem. Nie wiem kiedy swoje zadania skończyła ostatnia drużyna, ale traktorek co chwile woził kogoś to w jedną to w drugą stronę. W pewnym momencie tłum ruszył w stronę parkingu – okazało się, że jest dogrywka bo 2 drużyny mają tą samą liczbę punktów. I o godzinie 18 zaczęły się okrzyki „prize-giving” więc wszyscy zjawili się przed stodołą zobaczyć co się dzieje. Ok, nie wszyscy, bo kilka drużyn pojechało wcześniej, nie czekając na wyniki. Po zapoznaniu się z punktacją, której można było zrobić zdjęcie podczas odbierania dyplomów, bo nigdzie nie były udostępniane, wyszło że 3 drużyny, a nie 2 miały te samą liczbę pkt, ale Włoska drużyna z nieznanych powodów, a przynajmniej nikt o tych powodach nie mówił na rozdaniu nagród, nie wzięła udziału w dogrywce i zajęła ostatecznie 4 miejsce (Edit. Drużyna z Włoch miała 2x 0 więc wg regulaminu nie mogła być w dogrywce). W odróżnieniu od zeszłorocznych IWT na Węgrzech, Austria postawiła na minimalizm. Przeczytali tylko 10 pierwszych drużyn, reszta mogła odebrać sobie dyplomy w stodole (…)
Wygrała drużyna z Belgii – moi faworyci na których stawiałam od początku:
- TEAM-08 // Belgium 1
- Kristie Deckers with Int./CZ FTCH Kensteen Rocket
- Pieter VIVIJS with ABBOTSLEIGH NIGER
- Fons EXELMANS with Masters of water Nelson
Oni tego nie przeczytają, ale zasługują na ogromne gratulacje.
Tutaj jest filmik z prize-giving ceremony z FB Dansk Retriever Klub
Czas na podsumowanie, trochę emocji na koniec
W tym roku byliśmy jedyną drużyną z Polski na International Working Test Austria 2022. Zajęliśmy 46 miejsce z 50 drużyn najlepszych psów w Europie, zdobyliśmy 315 punktów, w tym 4 razy maxymalną ilość czyli 20 pkt i trochę za dużo zer.
Jest niedosyt, jak po każdych zawodach, bo mimo iż my dalej w tym raczkujemy, to apetyty są coraz większe. Tym bardziej, że kilka zer było po prostu głupich, a zadania były w naszym zasięgu.
Jest też radość, że znowu mogliśmy tam pojechać, spotkać znajomych z innych krajów, reprezentować Polskę, uczestniczyć w najważniejszych w Europie zawodach dla retrieverów na sztucznych aportach.
Jest lekkie rozczarowanie organizacją i chaosem jaki momentami panował, brakiem informacji ani na miejscu, ani na stronie www, ani na facebook – inaczej wyobrażałam sobie Austriacką precyzję.
W przyszłym roku IWT odbędą się w Szwecji, czy tam też pojedziemy? To pokaże czas i wiele innych czynników.
Myślę, że mogę w imieniu całej swojej drużyny podziękować:
- organizatorom, za znalezienie tego miejsca i stworzenie tam możliwości do przeprowadzenia zawodów,
- wszystkim drużynom, za możliwość współrywalizacji, wspólną zabawę i pasję,
- wszystkim helperom, w szczególności Asi i Emilii, bo bycie helperem na takiej rangi imprezie, to nie tylko prestige, ale również duże wymagania, dużo zużytej energii i spora odpowiedzialność
- sędziom, za surowe ocenianie i bardzo wymagające zadania, za to że musieli stać cały weekend w 30st upale i obejrzeć pracę 150 psów,
- mojej drużynie: Irenie, Sebie i Gregowi – tu się nie da powiedzieć za co konkretnie – bo za wszystko – za to że, znowu pojechaliśmy, za wspólne treningi, za długie rozmowy, za wypity alkohol, za podniesienie na duchu po zerach, za wiarę w nasz team – za wszystko
-naszym kibicom, tym co nie mogli przyjechać, bo ceny są obecnie zbyt kosmiczne, ale stale dopytywali jak nam idzie i trzymali kciuki
-naszym kibicom, tym co nami przyjechali, czyli Natce i Michałowi, bez Was nie byłoby tak samo,
-dla Michała specjalne podziękowania, że mimo braku jeszcze takiego całkowitego zatracenia się w tych psach, chciał mi towarzyszyć, nagrał wszystkie testy, sprawdzał kleszcze i donosił wodę, no i nie musiałam sama jechać tych setek kilometrów,
-naszym sponsorom, czyli niezawodnemu RAW PALEO oraz ZKwP.
Dziękuję za dotrwanie do końca :)
KaMi
Zdjęcia i filmiki są nasze – drużynowe, a wyniki w pdf są TUTAJ