20 maja odbyły się Working Test, a 21 Team Working Test „Wiskitki”, w przepięknej scenerii leśnej Nadleśnictwa Radziwiłłów.
Na początek nasze wyniki, a reszta tekstu do poczytania poniżej:
WT: Forest (BARGHEST Dark Lavondyss) klasa Open (S), zaliczone 48/80 pkt, lokata 3
Team WT: Piffko (Blackthorn EXCALIBUR) z Grzegorz i Forest ze mną, w klasie M/S, 136/160 pkt, lokata 1
Sędziowie: Martin Incédi (CZ), Mario Hickethier (DE)
(btw. Yuhuuu :D)
Pierwszego dnia przeprowadzone zostały zawody indywidualne, czyli Working Test. Frekwencja ładnie dopisała.
W najniższej klasie E „puppy” startowało aż 18 psów, tyle samo w klasie L „novice”. Zadania, moim zdaniem nie były trudne ani jakoś specjalnie podchwytliwe – chociaż oglądałam po dwa ćwiczenia z każdej klasy, ale tylko u jednego z sędziów u którego byłam „helperem”. Zer niestety posypało się sporo, jednak nie była to kwestia surowego oceniania przez sędziów, tylko w większości przypadków albo niedopracowania podstaw takich jak chodzenie czy spokój przy nodze, albo stresu przewodnika i wysłania psa po aport przed sygnałem sędziego, że już można. No ale uczymy się na błędach, prawda?
Klasa M i S odbywały się jednocześnie, już takim późnym póóóóźnym popołudniem, bo zaczęliśmy około 18:30. Najpierw dwa zadania u jednego sędziego, jak cała grupa zrobi – idziemy do drugiego sędziego na kolejne dwa. Takie ustawienie zadań uniemożliwia niestety oglądanie poczynań innej klasy, ale znacznie przyspiesza przebieg zawodów. Konkurencje, jak zwykle były ciekawe i stosunkowo trudne. Tak naprawdę ciężko opisać konkretne zadanie bez pokazania terenu. U pierwszego sędziego mieliśmy blind i marking, a póżniej marking i blind. U drugiego jeden daleki marking, a następnie marking i blind – i wszystko jasne, prawda? J Tylko wszystko rozchodzi się o teren. Trudność zadania można zwiększyć odległością albo terenem. W lesie odległości są mniejsze, bo i widoczność jest ograniczona, na łące można wysłać dużo dalej, ale jest mniej przeszkód terenowych, chociaż praca w trawie która jest wyższa od psa, też do najłatwiejszych nie należy. Dlatego szczegółowo zadań nie ma co opisywać – kto był, ten wie, a kto nie był, a jest ciekawy – niech się wybierze chociaż popatrzeć.
Klasę Open (S) wygrał Grzegorz z Cuki, zaraz za nią na 2 lokacie stanął z Piffkiem, a 3cie miejsce przypadło Forestowi.
Wieczór zakończyliśmy w smacznej knajpce w Żyrardowie „W starej pralni” – ciekawe i klimatyczne miejsce, jak ktoś będzie w pobliżu to polecam. Natomiast obiad, jak co zawody zamawialiśmy z restauracji Głodny Łoś.
Team Working Test. Można powiedzieć, że wydarzenie historyczne, ponieważ to pierwszy Team WT zorganizowany w Polsce (!!). W naszym pięknym kraju nadal jest stosunkowo mało psów w klasach M i S, dlatego organizatorki połączyły te dwie klasy, w których mogły startować w jednym teamie zarówno dwa psy z klasy M, jak i S, oraz psy które jeszcze w M nie startują, ale chcą spróbować swoich sił, duża dowolność w mieszaniu drużyn. I był to strzał w 10, bo M/S zgłosiło się 6 zespołów, czyli 12 psów. W klasie E startowały 3 drużyny, w klasie L – 6. Starty ubarwiały różne stroje zawodników, oraz nazwy drużyn. „Nasze” drużyny – osób i psów które spotykają się na corocznych campach na Podlasiu, to: Crazy Holky, Jezz w czasach Zarazy, Kurde Bazooka, Flip & Flap, Almost Siblings oraz GO for it!
Team WT nie da się nie zaliczyć. Tak jak na indywidualnych WT zdobycie 0 w którymś teście powoduje że całe WT mamy niezaliczone, tak w team WT 0 to tylko strata punktów, bo liczy się ile punktów zdobędzie łącznie zespół. Do konkurencji podchodzą dwa psy na raz, od sędziego zależy jak dana konkurencja będzie wyglądać. Najczęściej zadanie jest skonstruowane tak, że psy pracują w parze – jeden jest wysyłany po aport, drugi czeka przy nodze (bez smyczy) i oceniany jest zarówno ten wysłany jak i ten czekający, a później zamiana. Wyjątkiem jest klasa E, w której może się zdarzyć tak, że psy z zespołu mają różne zadania, ale podczas pracy jednego – drugi czeka dalej na smyczy i nie podlega ocenie. Od klasy L w górę – pracują już razem. Sędzia każdemu zespołowi tłumaczy co jest do zrobienia w danym ćwiczeniu – i tu zależy od sędziego – albo zawodnicy wybierają który pies co będzie robił, albo sędzia mówi że wg zgłoszenia, pies A robi to, a pies B tamto.
Podobnie jak w WT, tutaj też nie będę opisywać zadań, bo mija się to z celem. W naszej klasie (M/S) w dwóch zadaniach my wybieraliśmy co robimy a w dwóch kolejnych wybierał sędzia. Zadania w lesie poszły nam nieco gorzej niż na łące, generalnie w lesie pracuje się ciężej bo jest więcej rozproszeń dla psa, a przewodnik widzi mniej przez krzaczory i drzewa. Zadania łąkowe dla Piffka i Foresta okazały się proste. I tym oto sposobem razem z Grześkiem i Piffkiem wywalczyliśmy pierwsze miejsce na pierwszych teamowych WT w Polsce, zgarniając Puchar Oddziału Legionowo. Klasę E i JCH wygrały Crazy Holky czyli Pola z Breeną, dwie zakręcone flatki, obie urodzone w Czechach (dlatego Holky) i obie z szalonymi właścicielkami (dlatego Crazy) – chyba że jakoś źle to rozumiem :P, w klasie L Jezz w czasach Zarazy (Jezz i Dżuma) uplasowali się na 4 miejscu, a w klasie S: tollerowe prawie bliźniki Almost Siblings (Morgan i Bee) na 6, Flip & Flap (Flipper i Igi) na 4 z JCH, na 3cim Kurde Bazooka (Krecik i Fuerta), i na najwyższym stopniu na pudle GO for it! (Forest i Piffko).
TUTAJ filmik z ostatniego zadania na Team WT w wykonaniu Piffko i Foresta - 2x po max punktów
TUTAJ znajduje się link do całych pełnych wyników, zarówno WT jak i WT Team
A później – kolejna długa podróż do domu, bo tak to niestety już jest, że wszystko co dobre – szybko się kończy.
Dlatego w tym miejscu składam serdecznie podziękowania Organizatorkom wraz z całą ekipą oraz Oddziałowi ZKwP w Legionowie. I Indywidualnie jeszcze dla Zosi za super numerki startowe dla teamów i naklejki z imionami naszych piesełków.
Odrębne podziękowania dla sędziów, że chcieli przyjechać i nas sędziować, za sugestie i wytyczne oraz ciekawe zadania i bardzo pozytywnie spędzony weekend.
Oraz sponsorom: Arion, Meat stuff, Pet Box, Firedog. Za całą masę nagród: pucharki, damisie, gryzaczki, karmę, ręczniki – dzięki wam zawody są jeszcze atrakcyjniejsze.
Oraz wyjątkowe, osobiste :* dla Michała, który opiekował się Forestem podczas mojego helperowania, a później sam pomagał a w międzyczasie jeszcze trzymał kciuki i dawał duchowe wsparcie :)
Poniżej jeszcze kilka fotek, wszystkie bezczelnie zapożyczone ze strony wydarzenia na FB.
dzięki za odwiedziny i do zooo
Kaśka
ps. jakby ktoś się nie domyślił, to te w różowych włosach to Crazy Holky ^^'
pps. zawody pozostaną w pamięci nie tylko dlatego, że to były pierwsze WT team, ani dlatego że WT się skończyło ok 21, zapamiętamy też tego łosia...kto był ten wie ;)